Poród cz.2




c.d.

..Od tamtej pory wszystko działo się bardzo szybko. Wszyscy wokół mnie zaczęli biegać. Jedni podawali leki dożylnie, drudzy kazali coś łykać. Szybkie odłączenie od KTG i po chwili musiałam przenieść się na łóżko, którym mieli zaraz przewieźć mnie na salę operacyjną. Nie wiem jak to zrobiłam bo nie miałam już czucia w nogach. Byłam wycieńczona. 
Wyjechaliśmy na korytarz, spojrzałam tylko na Daniela, który stał z moimi torbami i oddalał się z każdą sekundą. Pamiętam jego przerażoną i przejętą minę. Nigdy tego widoku nie zapomnę..
Spojrzałam w górę i widziałam już tylko przesuwające się kafelki na suficie oraz twarze lekarzy i położnych którzy mnie wieźli. Scena normalnie jak z filmu. 
Pewnym krokiem wjechaliśmy na salę gdzie szybko przenieśli mnie na stół operacyjny i związali ręce szeroko. Zasłonięto kotarę i usłyszałam jak mówią która godzina. Było kilka minut przed 12. Byłam strasznie śpiąca. Walczyłam sama ze sobą by nie usnąć i nie wiedziałam czy to sprawa leków jakie mi podano czy to z wycieńczenia. Położne próbowały mnie zagadywać ale ja i tak odpływałam. Nawet nie poczułam kiedy mnie przecięli. Czułam za to dziwne uczucie szarpania i gdy spojrzałam mętnym wzrokiem na lekarzy zza kotary wyglądało to tak jakby siłą rozszerzali mi brzuch. Nie minęło dużo czasu gdy moim oczom ukazała się ciemna czuprynka. Pierwsza myśl ' Ile on ma włosków!". Pokazali jajeczka że jest to chłopczyk a ja poczułam jak po policzkach lecą mi łzy szczęścia. Byłam taka szczęśliwa. w tym momencie. Mój synek przyszedł na świat równo o 12. Małego nie widziałam już później niestety bo od razu go zabrano. Słyszałam jedynie jego krzyk i od razu szczęście ustąpiło miejsca strachowi. Tak bardzo bałam się o niego. Pokazano mi jego opaskę z danymi i zapytano mnie czy wszystko się zgadza. Byłam tak zmęczona że ledwo widziałam. Szyli mnie jeszcze jakieś  30-40 minut rozmawiając przy tym o wakacjach a po tym wywieźli mnie na salę pooperacyjną gdzie leżały już inne kobiety. Podłączyli mi kroplówkę i poproszono mnie o podpisanie zgody na szczepienia. Nie potrafiłam porządnie chwycić długopisu i nagle jakbym straciła umiejętność pisania. Zastanawiałam się czy to normalne czy tylko ze mną jest coś nie tak. Później chwyciły mnie straszne dreszcze. Trzęsłam się niemiłosiernie i nie potrafiłam tego opanować. Była to zapewne reakcja organizmu na wysiłek jaki musiał przejść. 
Niebawem pojawił się koło mnie mój lekarz prowadzący który z uśmiechem zapytał jak się czuję i oznajmił że mały znajduje się w drugim budynku i dostał 9 w skali Apgar. Porozmawialiśmy chwilę i postanowiłam się zdrzemnąć. Niestety mimo tak znacznego zmęczenia nie zmrużyłam oka. Zapewne z nadmiaru wrażeń. Spojrzałam ku drzwiom i zauważyłam Daniela jeszcze w zielonym wdzianku z porodówki. Nie wiem jak to zrobił bo wstęp był tam zabroniony ale ucieszyłam się na jego widok. Podszedł do mnie i spojrzał na mnie czule. Widać było że jest zmartwiony moim stanem. Ale nie ja się wtedy liczyłam. Dla mnie istotne było co z Gabrysiem. Uspokoił mnie że został przewieziony do drugiego budynku i jest w dobrych rękach. Niestety długo nie mógł ze mną być więc pocałował mnie na koniec i wyszedł. Przywieźli kolejną kobietę na salę. Tamtego dnia było jakieś oblężenie, poród za porodem. Ja tak leżałam i leżałam i czekałam aż w końcu wywiozą mnie na oddział. Czas płynął bardzo szybko bo nie obejrzałam się a podeszły do mnie pielęgniarki by wywieźć mnie na czwarte piętro. Cieszyłam się że mam już to za sobą..


c.d.n.

Komentarze

Popularne posty