Coraz bliżej..


Witajcie po dłuższej nieobecności. Jednak wróciłam do domu co mnie bardzo cieszy. Lecz niestety nie na długo bo już za tydzień 27 lipca mam zjawić się w Łodzi i już zostawią nas w szpitalu. Ale po kolei... :)
Jak pisałam wcześniej w dniach 19 i 20 lipca miałam umówione wizyty gdzie 19tego byłam umówiona z Panią prof. M. Respondek, która sprawdziła w jakiej kondycji jest Gabryś a dzień później z doktorem M. Krekorą, który jest położnikiem  ( jednym z lepszych z resztą) i będzie przy porodzie. Na chwilę obecną synuś waży już 2704g i ma się dobrze. Ja również nie narzekam na samopoczucie i oby tak pozostało jak najdłużej. Data porodu jeszcze nie jest znana bo taką decyzje podejmą w szpitalu gdyż zależne jest to od stanu małego bo musi on czuć się jak najlepiej podczas porodu jak również później podczas operacji. Przyznam szczerze, że podczas tego wyjazdu jeszcze bardziej doszło do mnie jak blisko jestem rozwiązania. Te podłączanie pod KTG, wszystkie badania...to wszystko sprawia, że moja podświadomość woła "Halo to już niebawem! Będziesz matką!". Nieprawdopodobne..Przeraża mnie trochę ten cały poród ale w sumie nie tak bardzo jak operacja Gabrysia. Cieszę się, że w tych ciężkich chwilach będą ze mną bliscy mi ludzie bo sama nie dałabym rady. Jak doktor Krekora powiedział "Najgorsze przed nami" ale wszyscy specjaliści z którymi mamy do czynienia zapewniają, że TGA to jedna z "najlepszych" wad serca gdyż po operacji jeśli wszystko przejdzie zgodnie z planem Gabi będzie funkcjonował jak każde inne dziecko i tej myśli się trzymam. Przecież nie może być inaczej!
Teraz na tą chwilę staram się korzystać z każdego dnia w domu. Świadomość, że za tydzień wyjeżdżam już do szpitala gdzie nie wrócę prędko dobija ale staram się o tym nie myśleć i cieszę się chwilami spędzonymi w domowym zaciszu. Robię fotki z brzuszkiem najwięcej jak się da bo wiadomo, że w szpitalu nie będę miała takiej możliwości  i z resztą nie będę miała głowy do tego. Ostatnio wraz z siostrą wyszłyśmy z dzieciaczkami na ogród i zrobiłyśmy małą sesję a Nati był naszym dzielnym pomocnikiem od baniek mydlanych 😃  Być może jeszcze przed wyjazdem uda mi się zrobić jedną sesyjkę a jeśli nie to na pewno uwiecznię jeszcze ostatnie chwile jako brzuchatka pojedynczymi zdjęciami. Póki co zostawiam Was z owocem naszej ostatniej pracy i życzę miłego, pogodnego dnia :)



Komentarze

Popularne posty